Czytelnia I
Polecam ciekawe książki i artykuły.
Maja Lipińska,
psycholog szkolny
Zachowanie nastolatków a zmiany w ich mózgu
Nastolatkowie miewają bardzo zmienne nastroje, bywają wybuchowi i impulsywni, nie zawsze podejmują przemyślane decyzje i ochoczo sięgają po pierwsze używki. Dla niejednego dorosłego jest to naprawdę trudne do zrozumienia i zaakceptowania.
Wszystko przez zmieniający się mózg
Większość rodziców nastolatków zakłada, że wczesnodziecięce skoki rozwojowe i największa niedojrzałość emocjonalna ich latorośli już za nimi. Tymczasem te duże już przecież dzieci zaczynają zachowywać się znowu jak trzylatki – wyrażają emocje poprzez tupanie, krzyk, płacz i następujący zaraz po nim wybuch gwałtownego śmiechu, trzaskają drzwiami, ciskają przedmiotami i rzucają wulgaryzmami. To raczej nie powinno być domeną dzieci powyżej 11 roku życia, które są już na tyle duże, że mogą rozmawiać o swoich problemach i przeżyciach i nazywać to, co sprawia im trudności. A jednak TO znowu się dzieje.
Rodzice nieustannie zamartwiają się tym, że być może nie najlepiej „wychowali” swoje dzieci, że popełnili jakieś błędy, albo że z ich dziećmi dzieje się coś naprawdę niedobrego. Często mają też poczucie, że zachowanie młodych ludzi jest skierowane przeciwko nim – że robią im na złość albo próbują nimi manipulować. Owszem, dorośli zdają sobie sprawę z tego, że młodzież przeżywa „burzę hormonalną”, ale to nie zawsze pomaga im przyjąć i zrozumieć nastoletnie postawy.
Jeszcze do niedawna sami badacze wierzyli, że przyczyną roztargnienia, zmienności nastrojów, szeroko pojętego krytycyzmu, impulsywności czy wybuchowości są jedynie następujące w organizmie młodego człowieka typowe zmiany hormonalne*. I w rzeczy samej mają one na niego znaczący wpływ, jednak po wieloletnich badaniach (neuroobrazowania) naukowcy dochodzą do wniosku, że przyczyn w zmianie zachowania i samopoczucia dziecka należy dopatrywać się w przeobrażeniach, jakie następują w mózgu, w jego budowie i funkcjonowaniu w okresie dorastania.
Neurobiologia a zachowania nastolatków
Wiemy już, że mózg dziecka (po narodzinach) rozwija się najszybciej i najbardziej intensywnie mniej więcej do 6 roku życia. Do tego czasu liczba neuronów budujących korę mózgową osiąga swoje maksimum. Podobnie liczba połączeń wytwarzanych z innymi komórkami nerwowymi jest największa właśnie w tym okresie. Nigdy później nie będzie ona już tak duża i jest to uwarunkowanie zupełnie naturalne. Część połączeń musi zostać zredukowana w ciągu kolejnych kilkunastu lat, ponieważ usprawnia to działanie mózgu i w pewnym stopniu go porządkuje. Dziecko po 6 roku życia zdaje się więc być bardziej stabilne emocjonalnie, mniej impulsywne i lepiej radzić sobie z wyrażaniem i regulacją emocji niż np. dwu- czy trzylatek. Skąd zatem, porównywalny w swojej sile, powrót nastolatków do chwiejnej wczesnodziecięcej przeszłości?
Jak długo dojrzewa mózg?
Otóż dopiero całkiem niedawno okazało się, że starsze dzieci na nowo przechodzą tak intensywną przebudowę mózgu jak maluchy w wieku poniemowlęcym, a ich kora mózgowa (mimo że jest już nieco bardziej uporządkowana niż w wieku 2 czy 4 lat) jest wciąż absolutnie niedojrzała. Kora mózgowa to „centralna jednostka zarządzająca”, która odpowiada za większość procesów poznawczych związanych z myśleniem – takich jak zdolność przewidywania konsekwencji różnych działań, kojarzenie faktów, myślenie abstrakcyjne, ocena ryzyka czy umiejętność racjonalnego podejmowania decyzji, a nawet empatia. W dodatku ta część mózgu nie najlepiej komunikuje się z pozostałymi, co w zasadzie leży u podłoża specyficznego zachowania nastolatków.
Fakt ten potwierdzają badania m.in. Instytutu Maksa Plancka w Berlinie, Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego w Stanach Zjednoczonych czy naukowców B.J. Caseya i R.M. Jonesa z Sackler Institute for Developmental Psychobiology. Badacze dowiedli, że niektóre części mózgu człowieka (w tym kora mózgowa) rozwijają się przez cały okres dojrzewania, a nawet jeszcze dłużej, bo aż do 25 roku życia (a nie jak sądzono wcześniej – jedynie do 6 czy 10 roku życia).
Dzięki stosunkowo nowym, niespełna 20-letnim, technikom obrazowania pracy mózgu udowodniono, że pomiędzy 5 a 17 rokiem życia następuje drugie „wielkie wymieranie” neuronów. Niektóre połączenia neuronalne zanikają, inne dopiero się tworzą. Następuje też ważny okres wzmacniania i mielinizacji połączeń. Wzmacniają się te, których najczęściej „używamy”, pozostałe zaś obumierają. Im częściej wykonujemy jakąś czynność, tym silniejsze staje się połączenie między odpowiadającymi za nią komórkami. Wówczas umiejętności, które przysparzały nam wcześniej więcej trudności i wymagały od nas więcej wysiłku, są teraz coraz łatwiejsze do opanowania.
* * *
1. Niedojrzała kora mózgowa
Kora mózgowa – określana przez niektórych „siedzibą rozsądku” – wciąż jednak dojrzewa, a praca, jaką wykonuje mózg w tym ważnym okresie, jest bardzo energochłonna. Młodzi ludzie odczuwają ten fakt. Mogą przejściowo doświadczać (a dorośli to zauważać) nowych form zaburzenia równowagi w sferze emocjonalnej czy poznawczej (podlegać gwałtownym emocjom i być rozdzieranym przez skrajności, odczuwać drażliwość, niechęć do określonych działań, obniżoną koncentrację, nadwrażliwość na ocenę swojej osoby, niekiedy nerwowość, porywczość etc.), potrzebować więcej snu i określonych składników odżywczych, jeszcze więcej autonomii i swobody w wyrażaniu siebie. Również w tym czasie mogą zacząć pojawiać się pierwsze pomysły na nieco ryzykowne przedsięwzięcia – jazdę na motorze, prowadzenie auta bez prawa jazdy, sięganie po pierwsze używki (m.in. narkotyki) etc. Zdolność oceny konsekwencji swoich działań leży niestety poza zasięgiem młodych ludzi. Przy podejmowaniu decyzji nie pracuje u nich kora przedczołowa, tylko tzw. „niższa/prymitywna” partia mózgu (bruzda skroniowa górna).
2. Brak komunikacji między korą mózgową a pozostałymi częściami mózgu
Ważnym zjawiskiem zachodzącym w mózgu starszych dzieci jest również mielinizacja komórek nerwowych. Proces mielinizacji polega na otoczeniu neuronów osłonką mielinową, dzięki której impulsy biegną szybciej i są lepiej izolowane od pozostałych szlaków. Zwiększa to sprawność poszczególnych części mózgu, ale również komunikację między różnymi jego obszarami. Właściwe funkcjonowanie ludzkiego mózgu zależy od precyzyjnego przekazywania informacji pomiędzy poszczególnymi strukturami, a ten mechanizm jest w okresie dojrzewania w istotny sposób zaburzony.
Różne części mózgu i samej kory mózgowej dojrzewają w różnym czasie i w różnym tempie, a to oznacza, że ich współpraca nie przebiega najlepiej. To oczywiście znacząco oddziałuje na młodych ludzi, a ich zachowania i reakcje są odpowiedzią na poczucie wewnętrznej niestabilności.
Nastolatkowie bywają nieprzewidywalni, często swoimi słowami i postawami ranią innych ludzi. Według badaczy do świadomości młodych ludzi nie dochodzi zbyt szybko informacja o tym, że naruszają czyjeś granice albo że ktoś mógł poczuć się głęboko urażony ich postępowaniem.
Brak dobrej łączności między różnymi częściami mózgu wpływa więc na to, że młodzież nie zawsze liczy się z uczuciami innych.
3. Zmiany w układzie limbicznym
Również układ limbiczny (odpowiedzialny za emocje i instynktowne reakcje) oraz układ nagrody (zachęcający do robienia tego, co subiektywnie przyjemne) są najintensywniej działającymi i najbardziej dynamicznymi obszarami mózgu u nastolatków. To też przyczynia się do nadmiernej impulsywności, zmienności nastrojów oraz różnych skrajnych zachowań.
4. Układ nagrody a skłonność do uzależnień
Nie bez znaczenia w tym okresie pozostaje korelacja skłonności do uzależnień ze wspomnianym układem nagrody.
Niedojrzały jeszcze mózg nastolatków jest szczególnie wrażliwy na działanie układu nagrody, w którym kluczową rolę odgrywa dopamina. Substancja ta uwalnia się wówczas, kiedy wykonujemy przyjemne dla nas czynności. Młodzi ludzie (z uwagi na dość chaotycznie działający w okresie dorastania układ nagrody) niestety nie potrafią właściwie kontrolować odczuwania przyjemności. W rezultacie prowadzi to często do różnego rodzaju uzależnień i powoduje cały szereg (czasem) niebezpiecznych zachowań i skłonności. Uzależnienia u nastolatków bywają też dużo szybsze i głębsze niż u osób dorosłych, a nabyte w tym wieku nałogi są trudniejsze do pokonania.
Wnioski, jakie płyną z badań nad mózgiem, jasno pokazują, że postawy nastolatków nie są skierowane przeciwko dorosłym, a są jedynie wynikiem zmian zachodzących w ich organizmach. Różne zachowania i reakcje nie są też jednostką chorobową. Czas dorastania to czas porządkowania ważnych obszarów mózgu i korelowania ich ze sobą nawzajem. U rodziców połączenia neuronalne w części mózgu odpowiedzialnej za kontrolowanie impulsów, odporność na frustrację, zdolność oceny skutków własnych działań czy przejmowanie odpowiedzialności są już stabilne i wykształcone. U dzieci muszą one dopiero się rozwinąć i utrwalić, a w atmosferze panującego w umyśle chaosu jest to niezwykle trudne – wymaga czasu, wytrwałości i spokoju płynącego z zewnątrz.
Aby połączenia mogły ukształtować się właściwie i optymalnie dla danego człowieka – aby młody człowiek mógł nauczyć się tych kluczowych zdolności – potrzebuje określonych warunków środowiskowych. Musi mieć możliwość poznawania siebie i świata poprzez samodzielnie zbieranie doświadczeń, rozwiązywanie problemów i stawianie czoła różnym wyzwaniom (zawsze pod przewodnictwem empatycznego dorosłego). Nie ma innego sposobu na to, aby w jego mózgu wykształciły się odpowiednie połączenia komórek nerwowych – one nie powstaną na komendę rodziców czy opiekunów, a jedynie w wyniku swobodnego doświadczania codzienności.
Okres dorastania to również próba zbudowania swojej odrębności i niezależności – przygotowanie do wejścia w samodzielne, dorosłe życie. Wieloletni duński terapeuta i pedagog Jesper Juul podkreśla, że młodzi ludzie w okresie dorastania wręcz potrzebują przeciwstawiać się dorosłym, ponieważ dzięki temu budują swoją odrębność i poczucie własnej wartości oraz kształtują własną godność. Aby zdrowo, twórczo i optymalnie się rozwinąć, niezbędne jest im wsparcie i bezwarunkowa akceptacja ze strony osób dorosłych.
Jak pomóc dzieciom i sobie odnaleźć się w trudnym okresie dorastania? Oto pięć podstawowych obszarów, na które warto zwrócić uwagę:
1. Zrozumienie i empatia
Dla nastolatków czas zmian, jakie zachodzą w ich wyglądzie zewnętrznym oraz w psychoemocjonalnym rozwoju, jest niezwykle trudny. Ich mózg znajduje się w fazie głębokich przemian, na które zasadniczo nie mają wpływu – one po prostu muszą nastąpić. Jedno dziecko odczuwa zmiany zachodzące w swoim ciele i umyśle bardziej, inne mniej. Pewne elementy i formy zachowań pozostają jednak dla wszystkich jednakowe. Młodzi ludzie potrzebują zrozumienia ze strony swoich bliskich oraz poczucia, że to, co się z nimi dzieje i jakie przyjmują postawy, jest czymś zupełnie naturalnym i spotyka się ze szczerym zrozumieniem. “Tak” dla dziecięcych uczuć i emocji oraz akceptowanie ich takimi, jakie są, okazuje się być najbardziej pomocne.
Sformułowania typu: „Co się z tobą dzieje?”, „Zachowujesz się jak dziecko” albo „Przestań już. Uspokój się” pokazują dziecku, że coś jest z nim nie tak, wprowadzają je w poczucie winy, zakłopotanie, powodują jeszcze większą złość i ogólną frustrację. W takich warunkach efektywna komunikacja prowadząca do obustronnego porozumienia po prostu nie może się odbyć.
Warto również pamiętać o tym, aby w okresie dorastania dziecka nie uciekać od kontaktu z nim, choć oczywiście niejednokrotnie by się tego chciało. Gdy mieszka się pod jednym dachem z niezadowolonym i konfliktowym nastolatkiem, niesprawnie snującym się po domu, czasem ma się ochotę zwyczajnie się od niego odciąć. Takie rozwiązanie w dłużej perspektywie może jednak tylko zaszkodzić. Wbrew pozorom ci młodzi ludzie potrzebują ciepła, bliskości i zrozumienia ze strony dorosłych, tylko nie zawsze to okazują. Spędzając coraz mniej czasu z nastolatkiem, możemy doprowadzić do tego, że będzie on czuł się jeszcze bardziej wyobcowany i rozregulowany emocjonalnie. Wówczas rzeczywiste dotarcie do niego – jego problemów czy trudności – będzie jeszcze trudniejsze albo nawet niewykonalne.
2. Zdrowy dystans
Nabranie dystansu wobec tego, co i w jaki sposób robi oraz mówi do nas młody człowiek, to kolejny krok w stronę budowania dobrej relacji.
To bywa bardzo trudne, bo o ile łatwiej nam znieść słowa w stylu: „Nie kocham cię”, „Jesteś głupi” wyrażone w złości przez trzylatka, o tyle „Nienawidzę cię”, „Nie chcę cię znać, odejdź na zawsze”, płynące z ust „dużego i dojrzałego” młodzieńca, nabierają innego znaczenia.
Warto jednak pamiętać, że ten 12- czy 14-letni człowiek doświadcza wielkiego „remontu” w swoim mózgu, a struktury odpowiedzialne za świadome wyrażanie opinii czy emocji są u niego równie niedojrzałe, jak te u kilkulatka. Na osiągnięcie owej dojrzałości potrzeba po prostu czasu i cierpliwości. Okres krytyczny ma miejsce jednak właśnie teraz. Warto to przyjąć i zaakceptować. Na nic zda się bowiem walka z naturą.
3. Brak oczekiwań
Przeświadczenie rodziców o tym, że dziecko jest już „dorosłe” i już coś powinno, jest – jak potwierdzają badacze – absolutnie niesłuszne.
Naukowcy dowodzą, że nastolatkowie:
• Nie są często w stanie podejmować racjonalnych i odpowiedzialnych decyzji, ponieważ ich wybory mają podłoże emocjonalne (kora mózgowa wciąż dojrzewa, a w układzie nagrody następuje wiele dynamicznych zmian).
• Nie będą nieustannie otwarci na propozycje i pomysły dorosłych, ponieważ ich mózgi są w stanie ciągłego rozwoju i poszukiwania nowych rozwiązań; tylko to, co jest subiektywnie ważne dla dzieci, ma dla nich prawdziwą wartość (to odnosi się w zasadzie do każdego człowieka).
• Nie są w stanie umiejętnie komunikować i odczytywać emocji, ponieważ kora przedczołowa jest u nich jeszcze niedojrzała i nie funkcjonuje tak jak u osoby dorosłej;
• Potrzebują autonomii i możliwości decydowania np. o tym, w co się ubiorą, co zjedzą, czym będą się zajmować w czasie wolnym, jaką formę edukacji wybiorą itd. O wyborach nastolatków warto rozmawiać, ale nie należy ich krytykować. Nie warto też wywierać presji na dziecko, aby dokonało zmiany swoich decyzji. Mózg nastolatków (i nie tylko) nie jest organem, którym można sterować, a nieustanny nacisk z zewnątrz powoduje zatrzymanie produkcji dopaminy oraz endogennych opioidów, odpowiadających za chęć do działania, spokój, dobre samopoczucie fizyczne i dobry nastrój (Spitzer M., Jak uczy się mózg, PWN, Warszawa 2007, s. 134–136).
• Nie zawsze będą podejmować racjonalne decyzje i przewidywać następstwa swoich działań. Ważne, aby otoczyć ich bezwarunkową miłością, akceptacją i dać im poczucie bezpieczeństwa, żeby mimo swoich „szalonych” niekiedy pomysłów i nie zawsze przyjemnych następstw własnych działań nigdy nie bali się rozmawiać o tym, co czują i czego doświadczają. Podstawą jest łagodna i pełna empatii komunikacja.
4. Umiejętna komunikacja
Czyli taka, która pozbawiona jest ciągłego upominania („Tyle razy prosiłem, abyś…”), krytyki („Jesteś leniem”, „Jesteś beznadziejny”, „Jak można…”), porównywania („Ja w twoim wieku nigdy się tak nie zachowywałem”), wyśmiewania („Zobacz, jak ty wyglądasz! Jak klaun!”), naciskania na coś („Natychmiast siadaj do odrabiania lekcji!”), negowania („Tak się tego nie robi”, „Źle to zrobiłeś”), karania („Nie posprzątałeś pokoju, nie dostaniesz więc kieszonkowego”), wiecznych pretensji i krzyku.
Kiedy nastolatek, bombardowany niezliczoną ilością wewnętrznych bodźców i biologicznych zmian, otrzymuje kolejne negatywne komunikaty z zewnątrz, w istocie może znaleźć się na skraju wytrzymałości psychoemocjonalnej. Wybuchy złości stają się jeszcze silniejsze, a poczucie bezradności i braku zrozumienia wzmagają się. Jeśli zależy nam na budowaniu dobrej relacji z dzieckiem w tym wieku, warto, abyśmy zaprzestali podobnych praktyk. To, co jest wszystkim w tym okresie potrzebne, to spokój i równowaga. I tylko umiejętna komunikacja może do nich doprowadzić. Zamiast stosowania upomnień, długich monologów czy osądów warto spróbować mówić prostym językiem (mózg szybciej go teraz zrozumie), wyrażającym swoje potrzeby i emocje. „Chcę/Nie chcę, abyś…”, „Rozumiem cię w pełni. Potrzebuję tylko wiedzieć, że…”, „Boję się o ciebie, kiedy…”, „Nie lubię, kiedy…”, „Czuję wtedy…”, „Wolałbym, abyś/abyśmy…”.
Jeśli chodzi o kary, pamiętajmy też, że „w mózgu poza systemem nagrody istnieją ośrodki związane z unikaniem doświadczeń nieprzyjemnych. Chociaż oba układy działają antagonistycznie, to na poziomie neuronalnym nie mają ze sobą nic wspólnego. Dopamina układu nagrody wspiera proces uczenia się, wzmacniając motywację i dążenie do poszukiwania podobnych doświadczeń w przyszłości. Kara nie wywołuje motywacji, a unikanie jest reakcją ściśle związaną z obecnością bodźca. Nie powoduje to pojawienia się zachowań pożądanych. […] Jeśli ukarzemy dziecko za uszkodzenie zabawki, nie wyrobimy w nim przecież kompetencji naprawiania uszkodzonych zabawek. Możemy natomiast wywołać niechęć do zabawy. Kara za nieczytanie książek nie wywoła chęci ich czytania (Kaczmarzyk M., Szkoła neuronów. O nastolatkach, kompromisach i wychowaniu, Dobra Literatura, Słupsk 2017, s. 74).
5. Autorytet osobisty
Bycie entuzjastycznym, silnym, szanującym siebie i innych rodzicem doskonale oddziałuje na dzieci – ich zachowania i reakcje – oraz na efektywną komunikację z nimi.
Badania sugerują, że nastolatkowie najchętniej współdziałają z dorosłymi, którzy darzą ich szacunkiem i zaufaniem. Budowanie z nimi głębokiej więzi, opartej na tych wartościach, jest podstawą dotarcia do każdego z nich i wsparcia ich rozwoju.
Jeśli pragniemy, aby dzieci rzeczywiście chciały za nami podążać, pamiętajmy, że nigdy nie naśladują one wszystkich osób, lecz tylko te, które podziwiają, które są dla nich szczególnie ważne, z którymi czują się emocjonalnie związane. One właśnie stanowią ich wzorce, „Wszyscy inni mogą się wysilać, ile chcą, aby nauczyć czegoś dziecko, nastolatka czy dorosłego. Strumień entuzjazmu rusza tylko wówczas, gdy w mózgu zostaną aktywowane centra emocjonalne” (Hüther, G., Kim jesteśmy – a kim moglibyśmy być, Grupa Wydawnicza Literatura Inspiruje Sp. z o.o., Słupsk 2015, s. 154).
Jedną z ważniejszych przyczyn trudności w kontaktach z nastolatkami jest niezrozumienie ich zachowań oraz poczucie braku akceptacji dla zmian, jakie zachodzą w ich wyglądzie i zachowaniu. Niewiedza w zakresie rozwoju ośrodkowego układu nerwowego również nie przyczynia się do zaakceptowania niełatwej dla wszystkich sytuacji w domu. Mózg potrzebuje doświadczać tego, do czego został stworzony. Etap „burzy i naporu” jest mu bardzo potrzebny po to, by mógł dojrzeć i stać się silny na przyszłość. Tylko od nas zależy, czy stworzymy młodym ludziom bezpieczną ku temu przestrzeń.
Jako dorośli często pragniemy uchronić dzieci przed tym, czego sami doświadczyliśmy w okresie swojego dorastania. Doskonale wiemy i zauważamy, że pewne pomysły nie najlepiej się sprawdzają, a określone problemy można rozwiązać inaczej. Zdrowy nastolatek nie przyjmie jednak za pewne zdania dorosłego, nawet jeśli może mu to zaoszczędzić nieudanych prób, niebezpiecznych błędów czy trudnych emocji. Aby mógł on optymalnie (dla siebie) się rozwinąć, potrzebuje działać, sam zdobywać różne doświadczenia, analizować paradygmaty, wyciągać wnioski i weryfikować swoje przekonania. To, czego młody człowiek właśnie doznaje, pozwala mu uczyć się nowych rzeczy i nabywać umiejętności oraz cech, które z powodzeniem będzie mógł wykorzystywać przez całe swoje życie. Do tego niezbędne są czasem ryzykowne zachowania, ciągły ruch i aktywność (najlepiej taka poza nadmierną kontrolą rodziców czy opiekunów). Rolą dorosłych jest nie tyle odbieranie nastolatkowi możliwości wyrażania siebie, eksperymentowania i działania, ile stworzenie warunków, które pozwolą mu „przeżyć i stać się źródłem rozwiązań w przyszłości”.
*Czyli wzrost stężenia i aktywacja hormonów płciowych (testosteronu u chłopców, estrogenu i progesteronu u dziewcząt), które powodują intensywne zmiany w budowie, fizjologii i wyglądzie zewnętrznym nastolatka oraz przyczyniają się do zmian rozwojowych w mózgu.
Magdalena Boćko-Mysiorska
Prywatnie – spełniająca się mama i żona. Zawodowo – pedagog, metodyk, tłumacz, wykładowca i lektor języka niemieckiego. Autorka i współautorka podręczników, testów, programów nauczania i artykułów. Entuzjastka neurobiologii i neurodydaktyki. Od niedawna „mikrobadacz”. Autorka projektu „Obudź się szkoło” oraz bliskościowego bloga.
artykuł pochodzi ze strony:
http://dziecisawazne.pl/zachowanie-nastolatkow-a-zmiany-mozgu/ (dostęp 15.12.2017)
--------------------------------------------------
Jak nauczyć swój mózg, żeby przestał się martwić
Nadmierne martwienie się jest zupełnie niepotrzebne i nie służy naszemu zdrowiu. Mówi się o tym, że jest to zły nawyk, którego jednak na szczęście można się oduczyć.
Według innych martwienie się ma jednak pewien cel – dzięki niemu nasz mózg uczy się z przeszłych doświadczeń i przygotowuje na nadchodzące wydarzenia. Niezależnie jednak od kosztów i korzyści związanych z martwieniem się, nadmierne myślenie o rzeczach, nad którymi nie mamy kontroli, niepotrzebnie zajmuje nasz umysł.
Mówi się, że depresja polega na nadmiernym skupianiu się na przeszłych wydarzeniach, które chcielibyśmy zmienić, a z kolej martwienie się to skupianie się na zdarzeniach przyszłych, nad którymi nie mamy kontroli.
Można też jednak powiedzieć, że gdy się martwimy, tylko nam się wydaje, że nie mamy kontroli nad przyszłością, podczas gdy w rzeczywistości możemy podjąć pewne działania, aby przygotować się na to, czym się martwisz. W tym artykule przyjrzymy się temu, w jaki sposób możemy nauczyć mózg, by przestał się martwić.
1. Zapisz swoje zmartwienie
Gdy trenujesz mózg, aby przestał się martwić, ta technika może przynieść Ci nieocenione korzyści. Jeśli Twój mózg nie pozwala Ci spać, ponieważ wciąż myślisz o czymś, co może się stać, zapisz swoje zmartwienie na papierze lub w komputerze. Dzięki temu Twój mózg będzie mógł odetchnąć, ponieważ nie będzie już musiał wciąż Ci o nim przypominać. Jeśli martwisz się tym, co podać podczas spotkania z przyjaciółmi, zapisz: „Co podać?”. Zrobienie notatki jest też świetnym sposobem, aby zasygnalizować mózgowi, że „to jest na tyle ważne, aby to zapisać”. Dzięki temu Twój mózg wie, że powinien zaangażować swoje zasoby w rozwiązanie tego problemu zamiast tylko się nim martwić.
Dlaczego warto coś zapisać? Badacze wykazali, że osoby, które dużo się martwią, często unikają też rozwiązywana swoich problemów. W badaniu opublikowanym w piśmie „Anxiety, Stress & Coping” naukowcy poprosili martwiące się osoby o to, by zapisały trzy możliwe scenariusze, według których może się rozwinąć sytuacja, którą się martwią. Następnie przeanalizowali ich odpowiedzi odnośnie sposobów rozwiązania tego problemu.
Jak podsumowują naukowcy:
– „Gdy odpowiedzi uczestników przeanalizowano pod kątem konkretyzacji rozwiązań, okazało się, że istnieje odwrotny związek między stopniem martwienia się a konkretyzacją rozwiązań. Im więcej dana osoba się martwiła, tym mniej miała konkretnych pomysłów na rozwiązanie. Ten wynik stanowi wyzwanie dla wcześniejszej interpretacji zjawiska martwienia się jako sprzyjającego lepszej analizie problemu. Wręcz przeciwnie, wyniki pokazują, że martwienie się wiąże się z unikaniem rozwiązania problemu”.
2. Medytuj
Medytacja pomoże Ci nauczyć mózg, aby przestał się martwić. Autorzy artykułu zamieszczonego w „Psychosomatic Medicine” zbadali wpływ medytacji na umysł i wykazali, że medytacja jest szczególnie skuteczna w zmniejszaniu niepokoju i skłonności do martwienia się. Mimo, że niektórzy sądzą, iż nie mają czasu na medytowanie, to w rzeczywistości wystarczy w tym celu zamknąć oczy chociażby na 30 sekund (lub dłużej). Samo odłączenie się na chwilę od źródeł stresu jest już dobrym ćwiczeniem dla mózgu, by przestał wciąż się martwić.
Kilka chwil, podczas których celowo starasz się unikać wszelkich bodźców zewnętrznych, pozwoli Ci skupić się na tym, co dla Ciebie najważniejsze – teraz i w przyszłości. Martwiące myśli mogą przyjść do Ciebie również podczas medytacji, to naturalne. Ci, którzy opanowali sztukę medytacji, zalecają, aby obserwować martwiące myśli jak pojawiają się w umyśle i jak przez niego przechodzą „niczym chmury na błękitnym niebie”.
3. Ćwicz swoje ciało
Martwienie się to narzędzie, dzięki któremu Twój mózg pomaga Ci przetrwać poprzez aktywowanie systemu walki lub ucieczki. Jeśli zaatakuje Cię tygrys, natychmiast poczujesz zastrzyk adrenaliny, ta reakcja strachu jest tym samym, co dzieje się w Twoim ciele, gdy się martwisz, tylko z dużo mniejszą intensywnością i przez dłuższy czas.
To samo badanie opublikowane w „Psychosomatic Medicine” wykazało, że ćwiczenie jest bardzo skuteczne, gdy doświadczamy objawów niepokoju takich jak drżenie. Jeśli Twoje ciało będzie doświadczało mniej fizycznych objawów stresu, Twój mózg zinterpretuje to w ten sposób, że najwyraźniej nie ma czym się za bardzo przejmować, skoro ciało nie jest w stanie wysokiego napięcia.
Ćwiczenia dają też ciału drugi powód wyjaśniający szybkie bicie serca i pocenie się, których możemy doświadczać, gdy się martwimy. Ćwiczenia pomagają też obniżyć ciśnienie krwi, które jest kolejnym fizjologicznym objawem stresu. Jeśli zauważysz, że się martwisz, wyjdź na 5- minutowy spacer na dworze. Postaraj się skupić na dźwiękach natury, ruchu mięśni i oddechu.
artykuł pochodzi ze strony:
http://dobrewiadomosci.net.pl/15841-ja-nauczyc-swoj-mozg-zeby-przestal-sie-martwic/
(dostęp 02.02.2018)
--------------------------------------------
Jak czytanie wpływa na ludzki mózg?
Udowodniono, że czytanie zwiększa ilość połączeń w mózgu. Można by pokusić się o stwierdzenie, że mózg rośnie od czytania. Gregory S. Berns, główny autor wyciąga jeszcze jeden wniosek z badań: czytanie powieści może przetransportować Cię do ciała głównego bohatera.
Wiąże się to z tym, że podczas czytania w naszym umyśle uruchamiają się obszary mózgu odpowiedzialne za rzeczy, które robi bohater powieści. Jeśli postać biega, nasz umysł w pewien sposób też biega. Szkoda, że podczas 30 minut z książką spalamy tylko około 40 kalorii. Czytanie samo w sobie odstresuje Cię, poczujesz się jak bohater opowieści (dosłownie, jeśli bohater biega, Twój mózg też biega), w Twoim mózgu powstaną nowe połączenia, zwiększysz poziom swojej koncentracji.
Zatem ile czytać, żeby doświadczyć pozytywnego efektu?
Wystarczy już jedna powieść do stworzenia nowych połączeń w naszym mózgu. Pozostaje tylko kwestia ich utrzymania, bo niewykorzystywane regularnie zanikają. Wystarczy zacząć, żeby coś zmienić.
Czy kiedykolwiek natrafiłeś na książkę, które zmieniła twoje życie? Nawet jeśli nie, to z pewnością zdarzyło ci się czytać książki, które zmieniały twój mózg. I to na trwałe
Tę umiejętność mają wszystkie opowieści z wartką, wciągającą akcją. A wykazali to neurobiolodzy podglądający mózgi czytających osób za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI).
Doświadczenie opisane na łamach pisma "Brain Connectivity" przeprowadzili specjaliści z Emory University w Atlancie w USA.
Dwunastu ochotników miało przez kolejnych dziewięć dni wieczorem czytać jeden rozdział (około 30 stron) z zadanej przez naukowców powieści (dla ciekawych był to wciągający thriller brytyjskiego powieściopisarza Roberta Harrisa pt. "Pompeja"). Kolejnego dnia rano oglądano ich mózgi za pomocą fMRI.
Zespół badawczy znalazł dowody na podwyższoną łączność w lewej korze skroniowej. Jest to obszar mózgu odpowiedziany za przetwarzanie i rozumienie komunikatów językowych. Podwyższony poziom łączności zaobserwowano również w bruździe centralnej, odpowiedzialnej za doznania dotykowe. Dzięki niej mamy świadomość naszego ciała - zjawisko to znane jest jako "uziemione poznanie" (z ang. grounded cognition).
Uczestnicy badania nie czytali książki, gdy byli poddawani skanowaniu fMRI (rezonans magnetyczny), a mimo tego zaobserwowano zwiększone połączenia. Jak stwierdził autor badania, Gregory Berns, czytanie książek powoduje, iż "przenosimy się do ciała głównego bohatera". Dotychczas było to wiadome w sensie przenośnym, a dzięki temu eksperymentowi znaleziono na to biologiczne dowody. Zastanawiające jest jednak, jak długo mają miejsce te zmiany neuronowe. Naukowiec szacuje, że skoro można je wykryć na kilka dni po przeczytaniu dowolnej powieści, to ulubiona książka danej osoby może mieć znacznie większy i bardziej długotrwały wpływ biologiczny na jej mózg.
Symulator zdarzeń
Za każdym razem efekt był ten sam: podwyższona aktywność w korze skroniowej lewej półkuli mózgu, czyli w części odpowiedzialnej za przetwarzanie i rozumienie komunikatów językowych. Takie samo pobudzenie tych obszarów obserwowane jest u osób aktywnie czytających. Jednak ochotnicy nie czytali już dwanaście godzin, a ich mózgi jakby "w tle" wciąż opowiadały sobie przeczytaną historię. Kolejnym bardzo aktywnym obszarem była tzw. pierwotna kora ruchowa - miejsce w mózgu odpowiedzialne za doznania dotykowe. Tu znajduje się mentalny schemat naszego ciała, dzięki któremu mamy świadomość ciała w ruchu lub spoczynku, w równowadze czasoprzestrzennej i w relacjach z otaczającym nas światem. Ta mapa ciała w mózgu zwana jest zmysłowym homunkulusem (człowieczkiem). Ów człowieczek to zbiór komórek nerwowych nastawionych na odbiór sygnałów pochodzących z określonych regionów ciała, które to sygnały tworzą nasz umysłowy portret, różniący się jednak nieco od tego, co oglądamy na co dzień w lustrze. To raczej karykatura o za dużej głowie, ogromnych wargach i wielkich dłoniach. Skąd te zniekształcenia? Ano stąd, że niektóre nasze części ciała mają większą wrażliwość na dotyk niż inne, wysyłają więc do mózgu więcej impulsów, które "obsługuje" większa liczba komórek nerwowych. Okazuje się, że czytanie książki pobudza tę część mózgu. Zupełnie tak, jakby zdarzenia, które dotyczą opisywanych bohaterów, nasz umysł traktował jak swoisty symulator zdarzeń i reagował na nie zmysłami zupełnie tak jak na prawdziwe. Co więcej, naukowcy wykryli, że ten stan pobudzenia mózgu może się utrzymywać nawet do pięciu dni po zakończonej lekturze wciągającej książki. Jej fabuła oddziałuje na nasz mózg przez dłuższy czas w całkiem fizyczny sposób. A dotyczyło to zupełnie przypadkowej książki. Jak więc lektura tych niezwykle dla nas ważnych zmienia nasz mózg?
Metafora pobudza zmysły
Nie są to pierwsze tego typu badania. Z połączenia sił literaturoznawców i specjalistów od mózgu zaczyna powstawać całkiem nowa dyscyplina nauki, którą można by nazwać "neurobiologią literatury". Próbuje ona odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak bardzo wciągają nas historie innych osób i dlaczego lubimy czytać książki czy oglądać filmy oparte na wymyślonych przecież scenariuszach. Co jest dla nas w tym tak pociągającego? I czy warto skłaniać ludzi do czytania czegoś więcej niż tylko newsów w internecie? Ciekawi tego naukowcy z Uniwersytetu Stanforda kazali w maszynie do rezonansu magnetycznego czytać ochotnikom (bez obawy! - byli to doktoranci literaturoznawstwa - ludzie przygotowani do takiego wysiłku) "Mansfield Park" - powieść XVIII-wiecznej brytyjskiej pisarki Jane Austen. W tym badaniu także odkrywano, że podczas lektury następuje pobudzenie takich rejonów mózgu, jakby czytelnik "wskakiwał" w fabułę książki i przeżywał ją zupełnie fizycznie. Profesor Raymond Mar, psycholog z kanadyjskiego University of Toronto, eksperymentalnie dowiódł, że ci, którzy chętniej oddają się czytaniu literackiej fikcji, lepiej radzą sobie w sytuacjach społecznych, mają bardziej rozwiniętą empatię i wgląd w przyczyny zachowań innych ludzi. W jednym ze swoich eksperymentów kazał grupie ochotników czytać opowiadania oraz filozoficzne eseje pozbawione fabuły, bohaterów i emocji. Następnie polecił tym osobom interpretować uczucia i motywacje osób przedstawianych na testowych ilustracjach. Z zadaniem lepiej poradzili sobie ci, którzy przeszli przez emocjonalny trening opowieści o życiu innych ludzi. Ci zaś, których mózgi były wcześniej zaangażowane w suchą analizę faktów, wykazali się znacznie mniejszą empatią. W innych badaniach sprawdzano, jak nasz mózg reaguje na poezję oraz jak metafory pobudzają pod naszą czaszką rejony odpowiedzialne za przetwarzanie zmysłowe: słuchowe, wzrokowe, dotykowe.
Jeśli więc wśród gwiazdkowych prezentów dostaliście w tym roku jakieś książki - nie zawahajcie się ich użyć. To fantastyczna gimnastyka dla mózgu. Odświeżająca kąpiel dla szarych komórek. Nie bez powodu w bibliotece w Aleksandrii widniały słowa "Książki to lekarstwo dla umysłu", a - jak głosi legenda - słynna Szecherezada opowiadała swe baśnie, by wyleczyć sułtana z depresji. Warto spróbować.
Badanie, które tego dowodzi miało miejsce w 2013 roku na Emory University. Przez 9 nocy 21 studentów czytało powieść Roberta Harrisa „Pompeje”. Pięć dni przed, po oraz w trakcie badań codziennie rano skanowano mózg uczestników.
http://tydziennik.pl/tydzienczytania/jak-czytanie-ksiazek-wplywa-na-mozg/
-------------------------
Jak uczyć się efektywnie i zapamiętywać szybciej od innych
Mało czasu na naukę, a materiału nie ubywa? Oto krótka instrukcja, jak uczyć się szybko i efektywnie.
Szybka i efektywna nauka
Oczywiście najlepszym sposobem nauczenia się czegoś jest dogłębne zrozumienie danego problemu przez poszerzanie wiedzy i konfrontowanie jej w różnych źródłach. Brakuje na to czasu? W takim razie trzeba pójść na skróty. Zanim usiądziesz do nauki, zastanów się, w jaki sposób najłatwiej przyswoić informacje. Jesteś wzrokowcem, słuchowcem czy kinestetykiem?
Typ pierwszy zapamiętuje najwięcej, czytając lub oglądając obrazki. Słuchowcy po wyjściu z lekcji są w stanie spokojnie zacytować nauczyciela. Kinestetycy uczą się przez doświadczenie, a największe skupienie osiągają, ruszając pod stołem nogami lub ołówkiem.
Tylko niewielka część z nas jest zdecydowanie jednym z tych typów. Większość ma cechy dwóch lub nawet trzech z nich, ale jeden zawsze jest dominujący. Kiedy już ustalisz, którym typem jesteś, łatwiej Ci będzie uczyć się efektywnie. Ale pamiętaj! Najlepsze rezultaty osiągasz, kiedy krzyżujesz metody nauki charakterystyczne dla poszczególnych typów i dostarczasz swojemu mózgowi rożnych wrażeń. Jak to zrobić? Spróbuj zastosować się do poniższej instrukcji.
Przygotuj przestrzeń do nauki
Przede wszystkim zastanów się, w jakim miejscu będziesz wystawiony na najmniejszą liczbę niepożądanych pokus i bodźców. Wbrew pozorom Twój dom wcale nie musi być najlepszym miejscem do nauki. Postaraj się znaleźć przestrzeń, w której Twojej uwagi nie rozproszy ani ciekawa wiadomość w mediach społecznościowych, ani ulubiony serial, ani lodówka pełna smakołyków.
Każde odejście od książek to wyrwanie mózgu ze stanu skupienia. Aby przywrócić pełną koncentrację na zarzuconym temacie, Twój umysł może potrzebować od 15 minut do nawet 1 godziny! Dlatego ważne jest mądre wybranie przestrzeni, w której będziesz się uczyć.
Nagrywaj i odsłuchuj
Weź telefon i nagraj siebie czytającego materiał, który musisz przyswoić. Masz problem ze słuchaniem swojego głosu? Nie przejmuj się tym, niemal każdy ma podobne odczucia. Odsłuchując, staraj się skupić na treści nagrania, a nie na swoim głosie. Dzięki tej metodzie łączysz dwa rodzaje przyswajania wiedzy. Z jednej strony czytasz tekst (wzrokowe przyswajanie treści), a z drugiej: później słuchasz tego, co przeczytałeś (słuchowcy). Dzięki temu zapamiętasz więcej, niż gdybyś robił tylko jedną z tych rzeczy.
Możesz też puścić nagranie, a wzrokiem podążać za tekstem. W ten sposób zapamiętasz jeszcze szybciej.
Spisz to, co zapamiętałeś
Nagrałeś materiał i odsłuchałeś treść? Świetnie! Teraz spisz to, co zapamiętałeś. Nie jest tego wiele? Odsłuchaj swoje nagranie jeszcze raz, a później puść je od początku i zacznij ponownie spisywać to, co pamiętasz. Tym razem nie skupiaj się na treści nagrania. Skup się na tym, co pamiętasz, oraz na tym, aby Twoje notatki były jak najbardziej szczegółowe.
Uporządkuj notatki
Masz już notatki, ale są chaotyczne? Wyłącz nagranie. Przejrzyj notatki i spisz je jeszcze raz, tym razem porządkując treść. Nadawaj tytuły, używaj punktorów, podkreślaj. Słowem: zrób wszystko, żeby notatki były jak najbardziej uporządkowane, logiczne i przejrzyste. Ten etap szczególnie sprzyja wzrokowcom, którzy stanowią większość naszego społeczeństwa.
Powtarzaj
Nie zachęcamy do uczenia się na pamięć (chyba że jest to akurat potrzebne), ale powtarzanie jest absolutną koniecznością w procesie nauki. Najefektywniej jest przeczytać całość notatek, zamknąć je i spróbować zreferować je w takiej kolejności, w której są one napisane. Jeżeli trafimy na coś, czego nie pamiętamy, nie idziemy dalej, tylko otwieramy notatki, czytamy je całe od początku.
Od początku zaczynamy również referowanie treści. Przekładając to na naukę wiersza: jeżeli zaciąłeś się na wersie dziesiątym, to czytasz cały wiersz jeszcze raz i zaczynasz go mówić od początku, a nie od miejsca, w którym wystąpił błąd. Ta metoda zabiera więcej czasu, ale daje absolutną pewność zapamiętania treści.
Spisz wszystko z pamięci
Wydaje Ci się, że wszystko już wiesz? Spróbuj spisać wszystko z pamięci i dokładnie przyjrzyj się swojej pracy. Czy to, co napisałeś, jest zrozumiałe i logiczne? Czy naprawdę rozumiesz to, co napisałeś? Ten etap pozwoli wyłapać Ci błędy i braki Twojego rozumowania i szybko je naprawić.
Ucz innych
Spróbuj podzielić się swoją wiedzą z innymi. Jeżeli potrafisz wytłumaczyć dane zagadnienie innej osobie, to znaczy, że jesteś nauczony na piątkę. Słuchacze (szczególnie ci, którzy są ciekawi) zazwyczaj nie mają litości. Będą Cię dopytywać, jeżeli coś wyda się im niejasne, zwracać uwagę na błędy w rozumowaniu i szczerze powiedzą, jeżeli coś wyda im się nielogiczne. Jeżeli przebrniesz przez tę ścieżkę zdrowia i przekażesz wiedzę dalej, możesz być pewien, że Twój mózg jest niemal gotowy na egzamin.
Słuchaj nagrania
Teraz możesz wrócić do nagrania, które przygotowałeś na początku nauki. Puść je w tle i zajmij się czymś zupełnie innym. Ugotuj obiad, zrób pranie, pozmywaj, poćwicz. Pozwól sobie na słuchanie jednym uchem – to dodatkowo utrwali to, co już wiesz.
Zrób sobie przerwę
Nie zarywaj nocy i nie ucz się do ostatniej chwili. Twój mózg działa zdecydowanie lepiej, kiedy jest odpowiednio odżywiony i przede wszystkim wyspany. Nawet jeżeli Twoja wiedza nie jest perfekcyjna, z wypoczętą głową spiszesz się lepiej. Po nauce znajdź czas na spacer, ćwiczenia i odpoczynek. Przed snem weź relaksujący prysznic i postaraj się już nie powtarzać informacji.
Nie martw się, jeżeli masz wrażenie, że nic już nie pamiętasz. Twój umysł potrzebuje czasu, żeby poukładać wiadomości. Odetchnij głęboko i myśl pozytywnie. Trzymamy kciuki za wszystkich zdających!
-----------------
GORDON NEUFELD, GABOR MATÉ "WIĘŹ. DLACZEGO RODZICE POWINNI BYĆ WAŻNIEJSI OD KOLEGÓW"
Psycholog kliniczny oraz lekarz medycyny łączą siły, by zmierzyć się z jedną z najbardziej niezrozumiałych tendencji, która coraz silniej uwidacznia się wśród młodych pokoleń. Doktor Gordon Neufeld i Gabor Maté szukają odpowiedzi na trudne pytanie: dlaczego dzieci stawiają kolegów wyżej niż rodziców?
Książka Więź ułatwia rodzicom zrozumienie tego niepokojącego zjawiska i proponuje rozwiązania mające przywrócić intuicyjnej więzi między dzieckiem a rodzicem należne jej pierwszeństwo, ustalić właściwą hierarchię w domu i odzyskać zaufanie i miłość swoich dzieci.
Koncepcje, zasady i praktyczne porady zawarte w książce pomogą rodzicom w zapewnieniu dzieciom tego, co przewidziała natura: prawdziwej bliskości, bezpieczeństwa i ciepła oraz możliwość przekazania wartości często nieobecnych w relacjach z rówieśnikami.
Podejście dr. Gordona Neufelda, bazujące na dowodach naukowych z zakresu neuropsychologii oraz psychologii rozwoju, rewolucjonizuje wiedzę na temat rozwoju człowieka. Stanowi ono świetne źródło informacji dla tych wszystkich, którzy pragną wspierać swoje dzieci w wykorzystaniu ich pełnego potencjału. Co więcej - podejście to stymuluje również rozwój nas samych, tak abyśmy mogli być nie tylko dorośli, lecz także dojrzali. Człowiek jest niezwykłą istotą, łączącą w sobie wielką wrażliwość i zdumiewającą siłę. Dzięki zrozumieniu tego, kim jesteśmy i jak funkcjonujemy jako ludzie, możemy się stawać takimi partnerami czy rodzicami, jakimi w głębi serca pragniemy być.
Joanna Bylinka-Stoch - psycholog specjalizująca się w tematyce rozwoju człowieka
Czy nie masz wrażenia, że we współczesnym świecie coraz trudniej jest wychowywać dzieci? Ta książka rzuca nowe światło na źródło rodzicielskich problemów i radykalnie zmienia nasze myślenie o wychowaniu. Szczęśliwi ci, którzy ją przeczytają, gdy ich dzieci są jeszcze małe. Ale nawet rodzice zbuntowanych nastolatków mogą mieć nadzieję, że młodzi ludzie zaczną się z nimi liczyć. Najważniejsza jest więź. Jeśli naprawdę o nią zadbamy, wychowywanie przestanie być walką.
Hanna Samson, psycholożka i pisarka
-----------------
SEAN COVEY "7 NAWYKÓW SKUTECZNEGO NASTOLATKA"
Nastolatku! Oto siedem nawyków, dzięki którym będziesz mógł przezwyciężyć wszelkie trudności
Chodzisz do szkoły, grasz w piłkę, spotykasz się z przyjaciółmi, bawisz się na koncertach…
Robisz to, co zazwyczaj robią nastolatki na całym świecie. Jednak nie wszystko jest takie proste. Czasami wali się cały twój świat i nie wiesz, co robić dalej.
Ale nie przejmuj się! Książka Seana Coveya przedstawia najważniejsze problemy, z jakimi musisz sobie poradzić, oraz siedem nawyków, dzięki którym będziesz mógł przezwyciężyć wszelkie trudności.
Dowiesz się, jak być asertywnym, by oprzeć się presji otoczenia, jak zaprzyjaźnić się z rodzicami, nawiązywać nowe przyjaźnie, osiągać stawiane sobie cele. Autor rzeczowo, a zarazem z dużym humorem radzi i podpowiada, jak w prosty sposób, wykorzystując swoje możliwości, poprawić relacje z rówieśnikami, podnieść jakość swego życia i zyskać akceptację otoczenia.
Sean Covey urodził się w Belfaście; wychował się w Provo (USA) i mieszkał w RPA, Bostonie i Dallas. Obecnie jest wiceprezesem działu sprzedaży detalicznej Franklin Covey Co., światowego lidera w dziedzinie doradztwa, wydajności i pośrednictwa pracy. Studiował filologię angielską na Uniwersytecie im. Brighama Younga oraz ekonomię na Harvard Business School. W annałach swych uczelni zapisał się nie tylko jako wybitny student ale również utytułowany zawodnik footballa. Zanim zatrudnił się w Franklin Covey, pracował w wielu znanych firmach consultingowych; obecnie jest cenionym wykładowcą kursów dla młodzieży i dorosłych oraz autorem licznych poradników.
Interesuje się filmem, sportem, kuchnią i pisze – jak sam powiada, kiepskie – wiersze. Razem z żoną, Rebeccą Thatcher, wychowuje czworo dzieci.